Uwielbiam nietypowe warzywa. Naprawdę! Oczy mi się świecą na widok różowego kalafiora, nie wspomnę już o fioletowej i żółtej marchewce, magicznie zmieniającej kolor fasolce… Mogłabym wymieniać w nieskończoność 😉 Na liście nie może zabraknąć fioletowych ziemniaków, które bardzo mi zasmakowały i powstało nawet najdziwniejsze na świecie ciasto 😀
O co tyle szumu, czyli właściwości fioletowych ziemniaków
Czy te dziwaki są w ogóle naturalne? Zafarbowałam, zmodyfikowałam, rzuciłam jakieś tajemnicze zaklęcie? 😀 Pewnie, że nie – stworzyła je natura i to wcale nie w XXI wieku 🙂
W tym roku byłam trochę zawiedziona, bo w lecie nie udało mi się kupić tych osobliwych bulw i musiałam poczekać… Aż wyrosną w ogródku 😉 Nie jest to żaden egzotyczny wymysł – fioletowe ziemniaki, inaczej truflowe, można posadzić i mieć własne, domowe i ekologiczne zbiory. Z okazji Halloween pojawiły się jednak w ofercie Lidla (to żadna kryptoreklama!) i jeśli się uda, pewnie jeszcze sobie je kupię.
Swój piękny kolor, który nie zmienia się pod wpływem temperatury, zawdzięczają korzystnym dla nas antocyjanom. Oczywiście są też bogate w skrobię, jednak dzięki wspomnianym korzystnym związkom stężenie glukozy we krwi wzrasta powoli i dlatego fioletowe ziemniaki polecane są osobom będącym na diecie, a dodatkowo są wyjątkowo sycące. Zawierają też błonnik pomocny w walce z cholesterolem i są źródłem potasu, który utrzymuje prawidłowe ciśnienie krwi.
Na tym wszystkim lista korzyści się nie kończy, bo można dodać jeszcze właściwości przeciwzapalne, a poza nimi fioletowe ziemniaki wpływają pozytywnie na pamięć i stan skóry – to zasługa zawartej w nich luteiny. Brzmi super, prawda?
Jak gotować fioletowe ziemniaki i jak najlepiej je przygotować
Fioletowe ziemniaki najczęściej gotuję na parze, ale wtedy skórka trochę przeszkadza w jedzeniu (nigdy ich nie obieram, bo i tak są wystarczająco drobne). Ostatnio wypróbowałam zapiekane plasterki i w takiej postaci dzisiaj wam je prezentuję 🙂 Pieczone fioletowe ziemniaki nie wymagają wielu dodatków, wystarczy oprószyć je delikatnie solą i doprawić ziołami. Ja użyłam mojego ulubionego “ziemniaczanego” dodatku, czyli świeżego koperku.
Pokrojone w plasterki bulwy najlepiej lekko podgotować (ja zrobiłam to w parowarze, bez dodatku soli) i później upiec w piekarniku. Skórka staje się lekko chrupiąca, a ziemniaki mają piękny, głęboki kolor. Na talerzu prezentują się wyjątkowo, a w smaku moim zdaniem nie przypomnają normalnych ziemniaków, więc naprawdę warto je wypróbować 🙂
Pieczone fioletowe ziemniaki
0,5 -1 kg fioletowych ziemniaków
sól, pieprz
świeży koperek
masło klarowane lub olej kokosowy
Fioletowe ziemniaki dokładnie umyć (nie obierać!), pokroić w plasterki i gotować (najlepiej na parze) około 15-20 minut. Foremkę wyłożyć papierem do pieczenia, nasmarować cienką warstwą masła klarowanego lub oleju, wyłożyć ziemniaki. Oprószyć solą, pieprzem i posypać koperkiem. Zapiekać 30-40 minut (po 20 minutach przemieszać lub obrócić na drugą stronę) w 180 stopniach do zrumienienia.
Nigdy nie miałam okazji spróbować, ale skoro są w lidlu, to koniecznie muszę je kupić!
Wyglądają bardzo oryginalnie 🙂
Mam to samo – kocham nietypowe warzywa i owoce 🙂 Ale fioletowych ziemniaków to jeszcze nie jadłam 🙂